auto bezwypadkowe

Definicja – auto bezwypadkowe

Zastanawiam się czemu służy zaznaczanie w ogłoszeniu sprzedaży samochodu opcji „bezwypadkowe„, ponieważ na dobrą sprawę w moim przekonaniu 80-90% aut ma ten znaczek, a gdyby globalnie je wszystkie sprawdzić, chciałbym, żeby 25-30% mogło pochwalić się bezwypadkowością i czystą historią.

Sprzedający na potęgę i bez większego zastanowienia, zaznaczają tą opcję, ponieważ klient oczekuje takiego auta, a nawet jeśli czegoś się domyśli na miejscu.

Wtedy będzie można mu sprzedać ckliwą bajeczkę na temat tego jak to starszy pan zawadził drzwiami o stragan z ziemniakami na rynku i  wystarczyło tylko wypolerować drzwi [czyt. wstawić ćwiartkę i zmienić kombi na hatchbacka].

Niestety wydaje nam się, że to nas nie dotyczy ale…

DEFINICJA WYPADKU

Nazwa ta przez lata ewoluowała, definiując wypadek drogowy należało brać pod uwagę nie tylko śmierć lub obrażenia ciała uczestników zdarzenia ale także straty w mieniu o znacznej wartości lub też zniszczenia pojazdów świadczące o sile uderzenia.


DEFINICJA :

Wypadek, to zdarzenie mające miejsce w ruchu lądowym, spowodowane poprzez nieumyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa obowiązujących w tym ruchu, którego skutkiem jest śmierć jednego z uczestników lub obrażenia ciała powodujące naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia trwające dłużej niż 7 dni.


W/g tej nomenklatury, tak na dobrą sprawę opcji bezwypadkowe nie powinni zaznaczać sprzedający, których auto przy 100 km/h wbiło się w drzewo, zginął np. kierowca, a rezolutny pan Wacek, lokalny blacharz podjął się trudnej sztuki rekonstrukcji samochodu na podstawie fotografii i własnej wizji.

Dobrym przykładem poglądowym jest aspekt poruszony przez jednego z użytkowników serwisu wykop.pl, który doszedł historii pewnej Hondy Civic sprzedawanej jako bezwypadkowej.

Niestety pierwsze zdjęcie jest „po”, a drugie „przed”.

Ogłoszenie dzięki tej informacji dotarło do kilkudziesięciu tysięcy osób i pewnie dlatego albo zmianie uległa cena albo informacja o bezwypadkowści, lub w najgorszym przypadku, ktoś „antyinternetowy” kupił z uśmiechem i niewiedzą.

ALE…

W moim przekonaniu większość sprzedających właśnie w ten sposób pojmuje rzeczywistość, gdzie bez dużej ilości krwi w kabinie nie ma sensu rezygnować z intratnej opcji bezwypadkowości.

Jednak definicja „wypadku” w/g mnie jest sprzeczna z postrzeganiem stanu auta, ponieważ hasło wypadek odnosi się do zdarzenia drogowego, a nie oceny i funkcjonalności pojazdu, niestety to hasło zostało zbudowane na podstawie tego wyrazu.

W momencie zakupu auta, zwracam podczas wstępnej rozmowy dużą uwagę na rozdzielenie hasła wypadku od kolizji, ponieważ dla dużego handlarza, który masowo naprawia samochody przed sprzedażą widok auta do którego wspawywana jest tylna lewa ćwiartka albo dach nie stanowi jakiego obrzydzenia jak dla mnie.

W fachowej nomenklaturze funkcjonują 2 określenia, auto powypadkowe i pokolizyjne, oczywiście to też jest tylko branżowe oznaczenie, gdyż definicja kolizji wcale nie oznacza, że auto zostało uszkodzone w mniejszym stopniu, a jedynie informuje, że w stosunku do definicji wypadku, nikt nie zginął.


DEFINICJA KOLIZJI :

Kolizja, to zdarzenie mające miejsce w ruchu lądowym, spowodowane poprzez nieumyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa obowiązujących w tym ruchu, którego skutkiem są straty materialne (uszkodzenie pojazdu, płotu, urządzenia drogowego, bagażu, itp.) lub też jeden z uczestników doznał obrażeń ciała powodujących naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia trwające poniżej 7 dni.


Jednak gdy słyszę hasło kolizja najczęściej kojarzy mi się to z lekkim i powierzchownym uszkodzeniem samochodu, gdzie nie ma mowy o szkodzie całkowitej, a koszt naprawy stanowi niewielki procent wartości auta.

Już raz poruszałem, na łamach serwisu allegro.pl możliwość rozgraniczenia tych 2 pojęć, by kupujący był bardziej świadomy, jednak nie spotkało się to z przychylnością co też po części rozumiem, ponieważ trudno zmienić mentalność sprzedających.

CO DALEJ ?

Nie odkryję Ameryki, ponieważ trudno walczyć z „przyzwyczajeniami” i tak jak obecnie mamy modę na niski przebieg, do którego sprzedający starają się dostosować, tak też funkcjonuje moda na „bezwypadkowość” której definicja jest płynna i w kilkunastu przypadkach, byłem pod wielkim wrażeniem historii jakie mi sprzedawali sprzedający, włącznie z chyba najbardziej popularnym hasłem : „a czego Pan się spodziewał po aucie które ma 6 lat?!

Oczyścicie nie bałbym się zakupu samochodów, które mają jedynie polakierowane powierzchowne elementy, bo dla większości osób z mojego doświadczenia budzi to blady strach, a tan na dobrą sprawę, gdyby zobaczyli to auto przed naprawą zapewne nawet by tego nie naprawiali.

Jednak gdy w aucie które mamy zamiar kupić okazuje się, że oprócz lakierowania występują duże ilości szpachli, szczególnie na elementach niewymienialnych jak tylny błotnik, czy dach, ale i tych wymienialnych [świadczy to o nisko-kosztowej naprawie, ze względu na niewymienianie elementu na nowy, bądź wolny od uszkodzeń], zastanowiłbym się nad sensownością zakupu.

moto-opinie.COM radzą : Czy to w Szwajcarii, Belgii czy Niemczech zawsze spotykałem się z rzetelnością sprzedających którym zależało na klarownej i czystej sprzedaży samochodu. W Polsce niestety obowiązuje zasada pychy sprzedających, dlatego tak ważna kwestia bezwypadkowości jest kulą u nogi i skrzętnie pomijana.

Brakuje mi przede wszystkim podczas kontroli na stacjach diagnostycznych, szczególnie wobec aut importowanych dokładnej kontroli blacharsko-lakiernicznej wraz z dokumentem potwierdzającym stan.

Jedynie pozostaje nam, nie zwracać uwagi na oznaczenie w ogłoszeniu i samodzielnie dokładnie, bądź to za radą fachowca, lub stacji serwisowej sprawdzić i orzec czy auto nosi znamiona wypadkowości…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Archives Sitemap